Premier Donald Tusk podczas odwiedzin Centralnego Poligonu Sił Powietrznych w Ustce zapowiedział, że w najbliższych dniach rząd podejmie ważną decyzję dotyczącą programu Orka. To projekt, na którego rozstrzygnięcie Marynarka Wojenna czeka od wielu lat – wkrótce mają zapaść wiążące ustalenia o zakupie nowych okrętów podwodnych. Według zapowiedzi, rządowa uchwała nakładająca obowiązek finalizacji zamówienia jeszcze w tym roku ma zostać przyjęta już w środę.
Nowy rozdział dla polskiej floty
Według zapowiedzi wicepremiera i ministra obrony narodowej Władysława Kosiniaka-Kamysza, państwo zobowiąże się do zakończenia procedury zakupu nowych jednostek do końca bieżącego roku. To odpowiedź na pilną potrzebę modernizacji – dziś Polska posiada tylko jeden, mocno wyeksploatowany okręt podwodny. Utrzymanie i rozwój tej części sił zbrojnych stały się priorytetem narodowym nie tylko ze względów operacyjnych, ale także szkoleniowych.
Co mają zmienić nowe okręty?
Program Orka od lat traktowany jest jako strategiczna inwestycja w bezpieczeństwo morskie kraju. Nowe okręty mają być zdolne do długotrwałego, nawet 30-dniowego przebywania pod wodą bez konieczności wynurzania się. Przewidziane uzbrojenie – torpedy i rakiety – zapewni skuteczną obronę wybrzeża, a także umożliwi przeprowadzanie działań zaczepnych zarówno na morzu, jak i na lądzie. W praktyce oznacza to realne zwiększenie potencjału odstraszania oraz ochronę kluczowych szlaków morskich.
Kto dostarczy polskie okręty?
Do udziału w programie zgłosiło się siedem firm, reprezentujących przemysł stoczniowy z Europy i Azji. Najpoważniejsze propozycje napłynęły od stoczni z Niemiec (ThyssenKrupp Marine Systems), Szwecji (Saab) i Włoch (Fincantieri). Oferty oceniane są nie tylko przez pryzmat parametrów technicznych, ale także pod kątem finansów, możliwości transferu technologii oraz potencjału współpracy z polskim przemysłem.
Jak przebiega wybór partnera?
Wybór dostawcy nowych okrętów to proces wieloetapowy. Resort obrony, kierowany przez MON, szczegółowo analizuje nie tylko specyfikacje techniczne, lecz także warunki ekonomiczne i zakres możliwej współpracy przemysłowej. Delegacja pod przewodnictwem wiceszefa MON Pawła Bejdy odwiedziła już zakłady produkcyjne w Niemczech, Szwecji oraz we Włoszech, by na miejscu ocenić możliwości wykonawców – to pokazuje, jak poważnie traktowane jest to zamówienie.
Dlaczego ten zakup jest tak pilny?
Obecnie Marynarka Wojenna dysponuje tylko jednym okrętem podwodnym – ORP „Orzeł”, jednostką z połowy lat 80., która wymaga ciągłych napraw i modernizacji. Nieco wcześniej służyły także okręty typu Kobben, przekazane przez Norwegię, ale ostatni z nich został wycofany w 2021 roku. Brak nowoczesnych jednostek nie tylko ogranicza możliwości operacyjne, ale też utrudnia prowadzenie szkoleń i utrzymanie wysokiego poziomu wyszkolenia załóg. Modernizacja floty jest więc niezbędna, by Polska mogła sprostać nowym wyzwaniom na Bałtyku.
Ostateczny wybór dostawcy i zamówienie nowych okrętów podwodnych to krok, który zadecyduje o przyszłości polskiej Marynarki Wojennej. W najbliższych tygodniach rozstrzygnie się, od kogo i na jakich warunkach zostaną nabyte jednostki, które mają zagwarantować bezpieczeństwo kraju i dać marynarzom narzędzia na miarę XXI wieku.