Władze samorządowe Urzędu Miejskiego w Starachowicach postanowiły umilać sobie pracę, wydając wysokie kwoty pieniężne na kawę i słodycze. Ostatnio sprawie przyjrzało się Stowarzyszenie Inicjatywa Dla Starachowic, które wzięło pod lupę faktury z lat 2015-2020, obejmujące zakup artykułów spożywczych.
Okazało się, że Urząd Miejski w Starachowicach uwielbia pracować w bardzo lukratywnych warunkach, objadając się różnymi rodzajami słodkości i popijając je hektolitrami kawy ziarnistej. Członkowie Inicjatywy Dla Starachowic sprawdzili ponad 900 faktur, na które składały się m.in. faktury z gabinetu prezydenta i jego zastępców.
Prezydent Starachowic wydaje się nie mieć żadnych oporów z podwyższaniem mieszkańcom podatków za wywóz śmieci, wodę, ścieki, ogrzewanie i nieruchomości. Jednak w ciągu 5 lat Urząd Miejski w Starachowicach wydał ponad 280 tys. złotych na artykuły spożywcze dla swoich pracowników. Większość tej kwoty obejmują wydatki z gabinetów prezydenckich. Pomimo że nie były to drogie produkty, były z pewnością takie, bez których można się obejść.
Co więcej, od 2015 roku wydatki te wzrastały z każdym kolejnym rokiem. W 2015 roku wydatki na artykuły spożywcze wyniosły prawie 43 tys. złotych, a w 2019 już prawie 63 tys. złotych. Gwoździem programu dla wszystkich łasuchów biura prezydenta były śliwki w czekoladzie i kawa ziarnista. Te produkty kupowano najczęściej. Z kolei w 2020 roku wydana kwota była już niższa i wynosiła niecałe 27 tys. złotych. Jednak powodem była tutaj pandemia, która znacznie ograniczyła pracę urzędników.
Kwota wydawana na artykuły spożywcze przez Urząd Miejski w Starachowicach jest o wiele wyższa niż w innych miastach. A starachowiccy urzędnicy lubują się nie tylko w kawie ziarnistej (18,7 kg w 2015, a już 68 kg w 2020) i śliwkach w czekoladzie (5,5 kg w 2015, a już 34 kg w 2020). Na liście zakupów znalazły się także herbatki zdrowotne na wspieranie różnych funkcji w organizmie, syropy, kwiatuszki szwedzkie, daktyle, wiśnie w czekoladzie, morele w czekoladzie, torciki czekoladowe itd.