Pod pręgierzem wymiaru sprawiedliwości: były prezes "Owoc Sandomierski" stawia się przed sądem

W poniedziałek, 4 grudnia, w gmachu Sądu Okręgowego w Tarnobrzegu rozpocznie się proces Leszka B., dawnego prezesa Grupy Producentów „Owoc Sandomierski”, mającej swoją siedzibę w miejscowości Bilcza, leżącej na terenie gminy Obrazów. Ciężar oskarżeń przeciwko byłemu prezesowi jest ogromny: podejrzewa mu się realizację nielegalnych działań, które doprowadziły do strat w wysokości 11,8 milionów złotych. W efekcie tych działań pokrzywdzonych zostało aż 232 osób związanych z zamówieniami towarów i usług realizowanymi przez Grupę Sadowniczą. W przypadku potwierdzenia winy, Leszek B. może spędzić kolejne 11 lat za kratami.

Analiza przebiegu śledztwa pozwala na wyłonienie szeregu niepokojących faktów. Od czerwca 2015 roku do grudnia 2016 roku Leszek B., mimo pełnej świadomości kiepskiej sytuacji finansowej spółki i niemożności regulowania zaciągniętych zobowiązań, decydował się na wprowadzanie w błąd zarówno udziałowców Grupy Sadowniczej „Owoc Sandomierski”, jak i dostawców owoców. Zamawiał od nich towary i usługi, wiedząc, że nie będzie mógł za nie zapłacić. W tej sytuacji spółka powinna złożyć wniosek o upadłość, jednak Leszek B. jako jej prezes nie podjął takiego kroku. Oprócz oskarżenia o oszustwo o znacznej wartości, postawiono mu także zarzut niezgłoszenia upadłości firmy, pomimo ewidentnych przesłanek ku temu.

Grzegorz Rogusz, adwokat reprezentujący sadowników będących udziałowcami Grupy Producentów „Owoc Sandomierski”, tuż po sformułowaniu aktu oskarżenia przez Prokuraturę Rejonową w Sandomierzu, wyraził swoje stanowisko dla Radia Kielce. Twierdził, że zarzuty stawiane byłemu prezesowi są zgodne z oczekiwaniami sadowników. Jak zauważył mecenas Rogusz, okazało się, że podejrzenia udziałowców dotyczą kwestii karnych.