46-latek i 79-latek ze Świętokrzyskiego zatrzymani na Podkarpaciu z zagranicznymi elementami II Wojny Światowej

Dwie osoby z województwa świętokrzyskiego, mające przy sobie narzędzia do wykrywania metalu oraz artefakty z okresu II Wojny Światowej, tj. granaty i amunicję, zostały aresztowane na terenie Podkarpacia. Grozi im kara ode sześciu miesięcy do ośmiu lat pozbawienia wolności. Mężczyźni, w wieku 46 i 79 lat, zostali zatrzymani na obszarze Magurskiego Parku Narodowego w ostatni poniedziałek.

Młodszy aspirant Daniel Lelko, oficer prasowy Komendy Powiatowej Policji w Jaśle, opowiedział o sytuacji, która rozpoczęła się, gdy strażnicy parku dostrzegli dwóch mężczyzn i kobietę na terenie dawnej wsi Ciechania, blisko granicy słowackiej. Grupa ta miała przy sobie urządzenia do detekcji metalu i zgromadzone metalowe przedmioty. Okazało się, że są to mieszkańcy województwa świętokrzyskiego.

Sytuacja nabrała powagi wieczorem, gdy dyrektor parku wraz ze swoim personelem dotarł do komisariatu w Nowym Żmigrodzie z aresztowanymi osobami i znalezionymi przy nich przedmiotami. Wśród rzeczy odkrytych w torbie znalazły się niewybuchy. To spowodowało podjęcie decyzji o ewakuacji komisariatu oraz pobliskiego centrum kultury. Na miejsce został skierowany policyjny pirotechnik, który stwierdził, że wśród rzeczy należących do zatrzymanych były granaty zawierające materiał wybuchowy. Dodatkowo, w samochodzie typu jeep, używanym przez mieszkańców Świętokrzyskiego, znaleziono kilkadziesiąt sztuk amunicji karabinowej.

Specjaliści z Sekcji Minersko-Pirotechnicznej Samodzielnego Pododdziału Kontterrorystycznego Policji w Rzeszowie potwierdzili po dokładnym badaniu rentgenowskim, że sześć granatów mogło stanowić potencjalne zagrożenie. Wewnątrz były zapalniki i proch. Granaty zostały zabrane przez policję w celu ich utylizacji.

Zarzuty posiadania broni i amunicji bez uprawnienia zostały postawione 79-letniemu i 46-letniemu mężczyźnie. Starszy z nich przyznał się do zarzutów, natomiast młodszy zaprzeczył. Na chwilę obecną obaj są objęci dozorem policyjnym i musieli wpłacić poręczenia majątkowe, jak podsumował oficer prasowy jasielskiej policji.