W jednym z domów na przedmieściach Kielc strażacy odkryli makabryczny obraz. W środku leżały zwłoki matki i syna, które zdążyły już wejść w stan rozkładu. Na miejsce wezwano techników policyjnych, policję z biura śledczego i prokuraturę.
Do przerażającego odkrycia doszło 26 sierpnia w jednym z domów na przedmieściach Kielc. To właśnie tam mieszkała 81-letnia matka wraz ze swoim 56-letnim synem. Okoliczni mieszkańcy donoszą, że obydwie osoby prowadziły dość odizolowany tryb życia i stroniły od sąsiadów i swojej rodziny. Wcześniej nikt nie widział ich już od prawie dwóch tygodni.
Nieobecnością matki i syna zainteresowała się jedna z sąsiadek, która postanowiła powiadomić wnuczkę 81-letniej kobiety. Po przyjeździe na miejsce wnuczka zgłosiła sytuację, dzwoniąc pod numer alarmowy. Chwilę potem na teren posesji przybyła straż pożarna, aby dostać się do zamkniętego domu. Najpierw musieli przeciąć kłódkę, która blokowała wejście na teren posesji. Widząc otwarte drzwi balkonowe, strażacy użyli ich, aby wejść do domu. W środku odnaleźli zwłoki 81-latki i jej 56-letniego syna.
Po wstępnych oględzinach służb medycznych lekarz wykluczył ewentualność, że ktoś przyczynił się do śmierci matki i syna. Orzekł też, że od śmierci obojga minęło już kilkanaście dni. Ponadto, policjanci dokonali szczegółowych oględzin domu, szukając śladów włamania lub rabunku. Jednak również nie znaleźli niczego, co mogłoby wskazywać na zabójstwo. Obydwa ciała zostaną poddane sekcji zwłok, aby ustalić przyczynę zgonu.